Jak już wspomniał Jarek umówiliśmy się, że spróbujemy przedstawić dwa punkty widzenia w sprawie ACTA. On już napisał czemu  na ACTA można patrzeć jak na zło wcielone. Teraz ja postaram się wykazać, że nie taki diabeł straszny, jak go przeciwnicy ACTA malują, a w demony, jakie przypina się temu traktatowi nie ma co wierzyć.  Analiza ACTA to czas dogłębnych poszukiwań. Poszukiwań „haka” na umowę. Moje „haki” okazały się jednak tylko „haczykami”, o czym więcej poniżej.

Środowisko Internautów wrze. Pojawiają się setki, jeśli nie miliony wpisów, prezentacji, czy artykułów dotyczących ACTA. Nie trzeba nadmieniać, że są to zazwyczaj publikacje o skrajnych, copyleft-owych poglądach. Większość z tych „informacji”, buduje fałszywy obraz ACTA i wprowadza odbiorców w błąd. Weźmy np. bardzo popularną prezentację umieszczoną na stronie youtubie, której twórcy  tłumaczą, na czym polega ACTA i dlaczego mówią umowie NIE! Prezentację odwiedziło od 21 stycznia 2012 r. ponad dwa miliony osób. Oznacza to, że 2 miliony osób mogą (NIE MUSZĄ) mylnie interpretować postanowienia ACTA.

To już było, jest i najprawdopodobniej będzie

Zacznijmy od początku. Wbrew powszechnym twierdzeniom, ACTA nie przewiduje konieczności przeprowadzania większych zmian w obowiązującym prawie państw członkowskich tego traktatu. Należy zauważyć, że większość środków dotyczących dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej, jest już w prawie polskim przewidziana. Jako przykłady można podać:

a)      sądowy nakaz powstrzymywania się od naruszeń – przewiduje go zarówno art. 8 ACTA, ale również obowiązujące w Polsce:

  • od 1993 r. przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji – art. 18 („ZNK”);
  • od 1994 r. przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – art. 79 ust. 1 oraz art. 101 („pr. aut.”);
  • od 2000 r. przepisy Prawa własności przemysłowej – art. 287 ust. 1 oraz 296 ust.1 („PWP”)

b)     odpowiedzialność odszkodowawczą, za naruszanie praw własności intelektualnejprzewiduje ją zarówno art. 9 ACTA, ale również:

  • §  96 ust. 1 i 2 PWP;
  • §  79 ust. 1 pkt. 3 pr. aut.;

c)      przepadek, zniszczenie towarów, przedmiotów stanowiących naruszenie – przewiduje art. 10 i 25 ust. 3-5  ACTA, ale również:

  • art. 44 Kodeksu Karnego („KK”);
  • art. 45 KK;
  • art.121 pr. aut.;
  • art. 306 PWP;

Co również bardzo istotne, ACTA nie przewiduje obowiązkowego monitorowania Internetu! Środowiska copy-leftowe wprowadzają odbiorców w błąd, twierdząc że dostawcy usług internetowych, na mocy samej ACTA, będą mogli kontrolować treści i dane osobowe użytkowników Internetu. Należy zauważyć, że zgodnie z art. 27 ust. 4 ACTA nakaz ujawnienia informacji dotyczących użytkowników jest możliwy, ale tylko gdy Polska, zgodnie ze swoimi przepisami ustawodawczymi i wykonawczymi, zapewni właściwym organom czyli Sądom, Prokuraturom, Policji i innym służbom, prawo do wydawania takich żądań dostawcom usług. W mojej opinii, Polska nie będzie korzystać z tego typu furtki, gdyż byłoby to niezgodne z obowiązującą linią orzeczniczą Trybunału Sprawiedliwości (sprawa C-275/06 Promusicae).

ACTA pomimo, że nadal wymaga dopracowania i konsultacji, merytorycznie nie wprowadza do polskiego systemu prawnego postanowień, które w istotny sposób zmieniałyby obowiązujący system prawny. Oczywiście, można doszukiwać się pewnych obostrzeń np. w postaci art. 26 ACTA, który stanowi, że państwa strony mogą samodzielnie „z urzędu” wszczynać postępowania karne i nakładać sankcje za przestępstwa związane z naruszeniem praw własności intelektualnej,  podczas gdy polski system przewiduje ściganie tego typu przestępstw na wniosek. Pewne obawy mogą również budzić, zbyt ogólnie sformułowane postanowienia dotyczące wymiany informacji między organami wymiaru sprawiedliwości państw-stron umowy tj. brak uregulowania celu i zakresu przekazywanych danych. Wokół ACTA narosło zbyt wiele mitów,  które powodują wylanie na ulice fali protestujących, którzy w natłoku informacji pewnie nie do końca wiedzą, o co w całej sprawie chodzi.