Spotkaliście się z sytuacją, kiedy w ramach rekrutacji na jakieś stanowisko pracy potencjalny pracodawca „prosi” potencjalnego pracownika o przygotowanie jakiegoś projektu? Oficjalnie ma to na celu sprawdzenie umiejętności kandydata, jednak czasem po tym, jak już do zatrudnienia nie dojdzie okazuje się, że niedoszły pracodawca wykorzystuje rezultaty pracy niedoszłego pracownika. Czy jest do tego uprawniony? Zachęcam do lektury artykułu Anny Kaszy, który wklejam poniżej.

„Rekrutacja, a prawo autorskie” – Anna Kasza

W dzisiejszych czasach konkurencja na rynku pracy jest bardzo wysoka. Z jednej strony pracownicy stawiają coraz wyższe wymagania przyszłym pracodawcom, z drugiej podobne zjawiska obserwujemy po stronie pracodawców, którzy mogąc wybierać wśród szerokiej rzeszy przyszłych pracowników dokonują coraz bardziej wnikliwej oceny kandydatów do pracy.

Na tym tle można zaobserwować zjawisko, które powoli staje się normą na rynku pracy. Otóż firmy od kandydatów na stanowiska pracy oczekują lub wręcz wymagają przygotowania pewnych projektów, które mają sprawdzić ich pod kątem przydatności do przyszłej pracy lub kreatywności. Przykładowo dziennikarze mają przygotować próbkę artykułu, graficy komputerowi projekt strony internetowej, itp. Ambitny kandydat przedstawia potencjalnemu pracodawcy swoje dzieło, jednak finalnie nie zostaje zatrudniony.

Czy w takim przypadku pracodawca prowadzący tego typu rekrutację może w pełni i dowolnie korzystać z prac, które otrzymał od kandydatów na stanowisko pracy w swojej firmie? Nie do końca.

Prawo autorskie zawiera regulację, według której pracodawca nabywa autorskie prawa majątkowe do utworów, które w ramach stosunku pracy stworzył pracownik. Powyższa sytuacja  nie zachodzi jednak na etapie rekrutacji na dane stanowisko pracy. Jeśli w procesie rekrutacji kandydat przedstawi potencjalnemu pracodawcy swój utwór, pracodawca ten nie nabędzie automatycznie autorskich praw majątkowych, nawet jeśli w efekcie dojdzie do zatrudnienia tej osoby. Ma to miejsce jedynie w przypadku gdy utwór dostarcza pracownik.

O ile pomiędzy twórcą a pracodawcą nie zostanie zawarta odpowiednia umowa (lub gdy twórca nie złoży stosownego oświadczenia), to po pierwsze pracodawca nie nabędzie autorskich praw majątkowych, a po drugie nie będzie uprawniony do korzystania z utworu. Jeśli pracodawca chciałby wykorzystać utwór opracowany przez kandydata, musiałby zrobić to za wynagrodzeniem. Nawet gdyby twórca oświadczył, że przenosi na pracodawcę autorskie prawa majątkowe, to może on domagać się zapłaty wynagrodzenia, chyba że zostanie wyraźnie wskazane, że przeniesienie nastąpiło nieodpłatnie.

W praktyce oznacza to, że jeśli pracodawca bezprawnie wykorzysta utwór, który pozyskał od kandydata w procesie rekrutacji, to twórca tego utworu może żądać wynagrodzenia  w wysokości uwzględniającej korzyści wynikające z wykorzystania utworu oraz zakres w jakim to nastąpiło. 

Z tego względu pracodawcy powinni ostrożnie podchodzić do możliwości swobodnego korzystania z utworów, w których posiadanie weszli w trakcie procesu rekrutacji, nawet jeśli zatrudnili oni osobę, której utwór chcą wykorzystać. W celu zabezpieczenia się przed roszczeniami, a także z uwagi na ochronę praw autorskich twórcy, powinni oni dopełnić formalności, o których mowa była powyżej. Najwłaściwszym rozwiązaniem takiej sytuacji będzie zawarcie umowy przenoszącej autorskie prawa majątkowe, wraz ze wskazaniem pól eksploatacji utworu oraz wynagrodzenia twórcy.