Każdy bloger powinien pamiętać o tym,  że w cyberprzestrzeni prawo obowiązuje na takich samych zasadach, jak w tzw. realu. Poczucie anonimowości bywa złudne, łatwość wyrażania często kontrowersyjnych poglądów może rodzić odpowiedzialność, a jedno kliknięcie oznaczać zawarcie skutecznej umowy i zobowiązanie się np. do uiszczenia opłaty za daną usługę, co przy niechęci internautów do czytania regulaminów i innych pojawiających się na stronach informacji bywa niebezpieczne. Specyfika internetu oczywiście pociąga za sobą szereg komplikacji i kontrowersji, między innymi w zakresie egzekwowania obowiązujących przepisów, to jednak nie zwalniają z odpowiedzialności przed prawem. O czym powinien pamiętać bloger, żeby nie popaść w problemy z prawem?

Czy nie wydajemy dziennika lub czasopisma?

Jeśli chodzi o prowadzenie bloga czy też podobnej strony internetowej i konkretne obowiązki z tym związane, to przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, czy nasza strona (blog) ma charakter prasy, czy też nie. Jeżeli odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca, to ciążyć będą na nas obowiązki wynikające z ustawy z dnia z dnia 26 stycznia 1984 r. prawa prasowego.

Kwestia uznania blogów i stron internetowych za prasę jest problematyczna i niejednoznaczna. Zarówno w literaturze, jak i orzecznictwie pojawiają się różne stanowiska. Ustawa Prawo prasowe zawiera definicję prasy, zgodnie z którą (w skrócie) prasa to:

  • publikacja periodyczna (ukazuje się w określonych odstępach czasu — nie rzadziej niż raz do roku)
  • nie tworząca zamkniętej i jednorodnej całości (charakteryzuje ją natomiast różnorodność i otwartość — oznacza to, że prasą nie będą kalendarze, programy teatralne, poradniki czy poszczególne pozycje serii wydawniczych)
  • opatrzona stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą

Dodatkowo ustawodawca przykładowo wskazuje, że za prasę uznać należy: dzienniki i czasopisma, serwisy agencyjne, stałe przekazy teleksowe, biuletyny, programy radiowe i telewizyjne oraz kroniki filmowe, jak również (i to z naszego punktu widzenia najbardziej istotne) wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, w tym także rozgłośnie oraz tele- i radiowęzły zakładowe, upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania.

To ostatnie wskazanie pozwala na uznanie, w pewnych przypadkach, treści pojawiających się w internecie za prasę. W jakich? Żeby uznać portal, stronę lub bloga za prasę, musi on spełniać ogólne przesłanki wypunktowane wyżej, tj. periodyczność, otwartość i różnorodność oraz opatrzenie tytułem i datą. Nie bez znaczenia jest cel, jaki realizuje dana strona internetowa czy blog i zestawienie go z podstawowym zadaniem prasy, jakim jest rozpowszechnianie informacji kierowanych do ogółu.

W przypadku niektórych stron internetowych z cała pewnością będziemy mieli zatem do czynienia z prasą. Będzie tak w przypadku internetowych wersji „klasycznych” dzienników czy czasopism. W takiej sytuacji na wydawcy ciążą obowiązki (np. obowiązek rejestracji) i przysługują pewne prawa wskazane w Prawie prasowym (np. wolność wypowiedzi prasowej, prawo przedruku).

Jednak w przypadku zdecydowanej większości blogów, w mojej ocenie o prasie nie może być mowy. Ogólnoinformacyjny charakter prasy po prostu nie pasuje do specyfiki większości blogów, które mają charakter bardziej opiniotwórczy, czy wręcz literacki.

 

Prawo autorskie działa w sieci!

Blogerzy powinni pamiętać, że łatwość dostępu do różnego rodzaju dóbr kultury takich jak zdjęcia, grafika, muzyka, filmy, dzieła literackie itp. nie wyłącza ogólnych zasad związanych z ich ochroną. Ogromna większość tego rodzaju twórczości może podlegać ochronie na gruncie prawa autorskiego.

Z punktu widzenia blogerów najbardziej istotną kwestią w tym zakresie jest możliwość lub brak możliwości rozpowszechniania tego rodzaju utworów, poprzez np. zamieszczanie ich na swojej stronie. Co do zasady jakikolwiek sposób korzystania z chronionych utworów objęty jest monopolem prawnoautorskim, a więc może tego dokonywać jedynie podmiot uprawniony z tytułu autorskich praw majątkowych. Jeżeli inna osoba chciałyby korzystać z takiego chronionego utworu w jakimś zakresie, musiałaby uzyskać odpowiednią zgodę uprawnionego – bądź w postaci nabycia od niego prawa w tym zakresie, bądź w postaci uzyskania odpowiedniej licencji.

Oczywiście od każdej zasady istnieją wyjątki. Na pewno wszyscy słyszeli o tzw. dozwolonym użytku. Ten jednak nie obejmuje rozpowszechniania chronionych utworów poprzez zamieszczanie ich na ogólnie dostępnej stronie internetowej. Bezprawne rozpowszechnianie chronionych utworów stanowi naruszenie praw podmiotu uprawnionego i wiąże się z potencjalną odpowiedzialnością cywilną i karną.

Również w ramach wszelkiego rodzaju portali społecznościowych prawo autorskie jak najbardziej obowiązuje. Standardowym zapisem regulaminów tego rodzaju portali jest zobowiązanie użytkowników do respektowania powszechnie obowiązujących przepisów prawa, w tym prawa autorskiego. Bez zgody uprawnionego z tytułu praw autorskich nie należy zatem zamieszczać chronionych utworów, np. zdjęć na swoim fanpage’u.

Czy sposobem na uniknięcie odpowiedzialności z tego tytułu jest linkowanie do chronionych utworów? Kwestia linkowania to problem rozstrzygnięcia tego, czy wklejenie linku jest równoznaczne z rozpowszechnianiem treści, do której link prowadzi, czy tylko wskazaniem, że w danym miejscu taka treść się znajduje. Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje jeśli weźmiemy różne rodzaje odesłań, tj. linki, deeplinking, framing, inline linking itd. Temat jest na tyle ciekawy, że zostanie omówiony w  jednym z następnych artykułów.

Co w przypadku, gdy chcemy zamieścić na blogu utwór, który sami stworzyliśmy – czy musimy dopełnić jakichś formalności, aby podlegał ochronie na gruncie prawa autorskiego? Czy musimy zastrzegać to prawo, czy też umieszczać odpowiednią notę? Sprawa jest istotna z punktu widzenia wielu blogerów, np. tych którzy piszą albo zamieszczają wykonane przez siebie zdjęcia.

Prawo autorskie funkcjonuje bez konieczności dopełnienia jakichkolwiek formalności. Jakie znaczenie mają zatem tzw. noty copyrightowe? Osobom zainteresowanym polecam artykuł, który znajdziecie na moim blogu TUTAJ.

 

Kilka słów o ochronie danych osobowych.

Właściciel strony internetowej, bloger, w wielu przypadkach będzie przetwarzał dane osobowe internautów, którzy będą odwiedzali jego stronę lub bloga. Będzie tak w przypadku umożliwienia internautom zamieszczania na stronie treści, w tym dotyczących ich osoby, umożliwiania nawiązywania kontaktu np. poprzez przesyłanie blogerowi danych kontaktowych, czy też w sytuacji korzystania z narzędzi zbierających informacje o internautach (cookies).

Dane osobowe podlegają ochronie na podstawie ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych. Trzeba jednak w tym miejscu wskazać, iż przepisów ustawy nie stosuje się do osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych. Zatem prowadzenie prywatnej strony internetowej, czy też bloga, niezwiązanego z działalnością zarobkową lub zawodową, nie będzie podlegało przepisom tej ustawy.

W innym przypadku na podmiocie przetwarzającym dane osobowe, stającym się ich administratorem, ciążą liczne obowiązki przewidziane w przepisach przywołanej ustawy, w tym obowiązki związane z ich ochroną.

Wpis pojawił się również na portalu SAGEPARK.PL, który gorąco polecam!