Dziennik Gazeta Prawna, Rzeczpospolita oraz kilka innych tytułów oraz PAP wprowadzili regulamin korzystania z artykułów prasowych i w ten sposób próbują na własną rękę doprecyzować prawo, w tym prawo autorskie w zakresie cytatu. Wydawcy prasy pojęli w ten sposób walkę z… no właśnie z kim? Z „piratami prasowymi”?

Wprowadzając regulamin wydawcy prasy informują wszystkich, że:

  • treści przez nich publikowane podlegają (w większości) ochronie na gruncie prawa autorskiego (znaczek ©),
  • zakazane jest ich wykorzystywanie i rozpowszechnianie wbrew ustalonym zasadom,
  • prawo cytatu podlega pewnemu ograniczeniu.

Korzystanie z niektórych treści wiązać się ma natomiast z koniecznością uiszczenia opłaty.

W ten sposób wydawcy zamierzają ukrócić działalność tzw. agregatorów, albo przynajmniej części z nich, w których widzą „podmioty biznesowe”. Zgodnie z deklaracjami, rozwiązanie to nie ma służyć do ścigania cytujących internautów, blogerów itp.

Być może coś na rzeczy jest. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy różnego rodzaju agregaty prasowe, których działalność polega na rozpowszechnianiu ciekawszych w ich mniemaniu artykułów lub ich fragmentów z odesłaniem do źródła, uderzają w interesy wydawców prasy. Żyłem w przekonaniu, że interes interesem, ale ważniejsza jest funkcja informacyjna, jaką pełni prasa i im większy dostęp do materiałów, tym lepiej – choć to przekonanie rzeczywiście nie przystaje do artykułów, powiedzmy, „artystycznych”.

Większość z Was nie zajmuje się agregowaniem treści prasowych, jednak regulamin wisi na stronach poszczególnych tytułów i warto wiedzieć co powoduje.

Czy rzeczywiście nie można już rozpowszechniać publikacji prasowych?

Co do zasady, rozpowszechniać treści chronionych prawem autorskim, bez zgody podmiotu uprawnionego nie wolno i żaden regulamin nie jest potrzebny. Prawo przewiduje jednak wyjątki od tej zasady, których w mojej ocenie żadnym regulaminem ograniczyć nie można.

W art. 25 prawa autorskiego ustawodawca przewidział, iż prasa może rozpowszechniać w celach informacyjnych już rozpowszechnione materiały i artykuły.

Art. 25. 1. Wolno rozpowszechniać w celach informacyjnych w prasie, radiu i telewizji:
1)   już rozpowszechnione:
[…]
b)  aktualne artykuły na tematy polityczne, gospodarcze lub religijne, chyba że zostało wyraźnie zastrzeżone, że ich dalsze rozpowszechnianie jest zabronione,
[…]

Przy czym rozpowszechnianie aktualnych artykułów wiąże się z koniecznością uiszczenia stosownego wynagrodzenia na rzecz uprawnionego (na podstawie umowy lub za pośrednictwem OZZ). Czy zatem regulamin stanowi to „wyraźne zastrzeżenie” o zakazie dalszego rozpowszechniania. Wygląda na to, że tak. 

Czy rzeczywiście ograniczono możliwość cytowania?

W regulaminie bowiem wskazuje się, że cytowanie jest dozwolone, jednak w ograniczonym objętościowo zakresie. Zgodnie z art. 29 ust. 1 prawa autorskiego:

Art. 29. 1. wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. 

W mojej ocenie, niezależnie od treści regulaminu wydawców, jeśli tylko spełniamy przesłanki zastosowania prawa cytatu, oczywiście respektując przy tym autorskie prawa osobiste twórcy, możemy cytować i to fragmenty większe objętościowo, niż życzyliby sobie tego wydawcy. Ważne jest, aby cytat (w tym jego zakres) był uzasadniony i spełniał swoją funkcję.