Wykorzystywanie przez artystów nowych technologii jako narzędzi to oczywiście nic nowego. Mieliśmy już nawet czas na oswojenie się ze sztuką generatywną, w której „narzędzie” ma swój wkład w finalny rezultat dzieła. Czy właśnie doszliśmy do momentu, kiedy nauczyliśmy AI twórczego myślenia i samodzielnej kreacji?

Sztuka generatywna, w dużym uproszczeniu, to działalność artystyczna człowieka, w której wykorzystuje się nowe technologie, najczęściej programy komputerowe symulujące ludzki umysł, a więc mające znamiona sztucznej inteligencji (artificial intelligence – AI).

W proces twórczy artysta w wybrany przez siebie sposób angażuje maszynę, która nadaje w pewnym zakresie kształt dzieła. Z tym zjawiskiem mamy do czynienia w praktycznie każdej dziedzinie sztuki, od sztuk plastycznych, przez wzornictwo i architekturę (projektowanie parametryczne), po muzykę.

W 2016 r. zachwycaliśmy się „nowym obrazem Rembrandta” wygenerowanym przez program komputerowy, który po analizie wszystkich znanych portretów namalowanych przez wielkiego Holendra powielił jego styl, tworząc nowy portret. Co ciekawe, stworzył go z fragmentów zaczerpniętych z istniejących dzieł malarza.

Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o kolejnych projektach starających się nauczyć maszynę twórczego myślenia i autonomicznego podejmowania decyzji w dziedzinie sztuki, która charakteryzuje się myśleniem abstrakcyjnym i symbolicznym, a więc umiejętności, w której do tej pory sztuczna inteligencja nie osiągnęła poziomu człowieka.

Cały czas jednak to artysta miał kontrolę nad tym, w jakim zakresie AI wpłynie na kształt dzieła. Niezwykle rzadko maszyna była też postrzegana jako współautor (patrz: np. dzieła Jareda Tarbella), raczej jako narzędzie czy też metoda tworzenia. 

Niedawno świat obiegła informacja o nowej płycie Taryn Southern, której producentem i kompozytorem w całości jest Amper – sztuczna inteligencja. Album nosi znaczący tytuł „I AM AI”, a promuje go singiel „Break Free” – dostępny TUTAJ

Jak wyjaśniają twórcy Ampera, nie ma on być do końca samodzielnym twórcą, co więcej, jego twórczość oparta jest na materiale nagranym przez prawdziwych muzyków. Również rezultat pracy Ampera podlega następnie w jakimś zakresie obróbce dokonanej przez ludzi.

Co jednak znaczące, Amper nie jest przedstawiany jako wyrafinowane narzędzie w rękach artysty, ale jako twórca współpracujący z człowiekiem. Taka optyka natomiast to coś nowego. Ponadto trzeba mieć na uwadze, że Amper, bazując na wgranych dźwiękach oraz instrukcji co do stylu i rytmu, samodzielnie (autonomicznie) decyduje o doborze akordów i całej melodii. Nie wiem, czy Amper odpowiada również za tekst, w szczególności singla promującego album, ale jeśli tak, to przyznam, że jest to nieco niepokojące – warto posłuchać 🙂

Powyższe jest niezwykle interesujące z uwagi na prawa autorskie.

Melodia, dobór akordów i wpływ na ostateczny kształt danego utworu muzycznego, a więc jego wyprodukowanie, to bowiem obszary, gdzie ujawnia się największe natężenie pracy twórczej, determinującej objęcie ochroną prawnoautorską danego dzieła. Jak wiemy natomiast, prawa autorskie mogą przysługiwać jedynie człowiekowi, a nie maszynie. Natomiast w przypadku muzyki zawartej na płycie Taryn Southern to Amper odpowiada za te obszary, działając przy tym samodzielnie. 

Czy zatem muzyka z albumu „I AM AI” nie będzie podlegała ochronie na gruncie prawa autorskiego? Osobiście skłaniam się właśnie ku temu.

Taryn Southern z całą pewnością przysługiwać będą prawa do artystycznego wykonania – śpiew. Jednak „twórcą” muzyki pozostaje chyba jedynie Amper. Obróbka jego muzyki dokonywana przez muzyków to raczej działalność techniczna, a nie twórcza. To oznacza, że warstwa muzyczna tego albumu nie będzie objęta ochroną na gruncie prawa autorskiego jako całość. Można się zastanowić, czy poszczególne dźwięki lub zestawienia dźwięków nagrane przez muzyków i „udostępnione” Amperowi będą chronione, jednak finalny rezultat ich twórczego zestawienia dokonanego przez AI chroniony już nie będzie. 

To oczywiście nie pierwszy przypadek muzyki generowanej przez maszynę, ale chyba pierwszy na taką skalę i w takiej formie.