Ostatnio poruszyłem na blogu temat działalności ulicznych artystów (konsekwentnie będę ich tak nazywał, mając nadzieję, że nikt nie poczuje się obrażony). W komentarzach często pojawiał się wątek innego rodzaju działalności twórczej od upiększania ścian, murów i innego rodzaju powierzchni, która była głównym tematem wpisu. Jak to zatem jest w przypadku ulicznych muzyków, wykonawców, mimów… ?

Zacytuję dwa komentarze, które pojawiły się pod wpisem dotyczącym ulicznych malarzy:

„Uliczni artyści dla niektórych są menelami, którzy zbierają na piwo, a prawda jest zupełnie inna” – Piotr 
„Niestety nie mają prawie w ogóle praw i są traktowani jak żebracy” – Błażej

Kwestie traktowania artystów, dla których miejscem rozpowszechniania własnej twórczości lub wykonawstwa są ulice miast, przez publiczność (przechodniów) lub władze miejskie, to temat na zupełnie inną dyskusję. 

Powracając natomiast do tematyki bloga (jakby nie było – prawo) i odpowiadając panu Błażejowi, ulicznym artystom mogą przysługiwać prawa w zakresie ich twórczości, a to, że często nie są one respektowane, to zupełnie inna para kaloszy. Niezależnie natomiast od tego, czy dany artysta gra na gitarze, skrzypcach, puszkach po farbie, tańczy, śpiewa czy występuje, z jego działalnością mogą potencjalnie łączyć się prawa autorskie oraz prawa pokrewne.

Uliczni artyści występując rozpowszechniają bowiem utwory (własne lub cudze) ze wszystkimi tego konsekwencjami. Występując wykonują te utwory, a więc w grę wchodzą również prawa pokrewne – do artystycznych wykonań.

Z jednej strony artyści występujący w przestrzeni publicznej powinni zadbać o to, żeby rozpowszechniać utwory w sposób nienaruszający praw osób uprawnionych. Zatem w przypadku wykonywania utworów cudzych, należy uzyskać zgodę na ich rozpowszechnianie.  

Z drugiej natomiast strony odbiorcy tego rodzaju działalności twórczej powinni respektować to, że do rozpowszechnianych/wykonywanych utworów, jak i do samego artystycznego ich wykonania, komuś mogą przysługiwać prawa autorskie i prawa pokrewne. Teoretycznie zatem jeśli osoba z publiczności chciałaby nagrać występ ulicznego artysty i zamieścić takie nagranie w sieci, powinna uzyskać zgodę tego artysty (zgoda na rozpowszechnienie artystycznego wykonania utrwalonego na filmie).

Korzystając z okazji pozdrawiam Pana Władysława, który w Katowicach gra na skrzypcach, a za każdą monetą wrzuconą do jego puszki idzie rachunek z kasy fiskalnej, a którego fotografia (kadr z mini dokumentu) pojawia się w ramach niniejszego wpisu. Jeśli nie znacie tej historii polecam lekturę doniesień w sieci 🙂 np. TUTAJ, gdzie dostępny jest mini dokument o Panu Władysławie.