Jednym z autorskich praw osobistych, chroniących nieograniczoną w czasie i niepodlegającą zrzeczeniu się lub zbyciu więź twórcy z utworem, jest prawo do nienaruszalności treści i formy utworu, określane potocznie mianem prawa do integralności utworu. W przepisach nie znajdziemy terminu „prawo do integralności utworu”, jednak powszechnie używa się tego sformułowania na określenie całego szeregu różnorodnych uprawnień twórcy, chroniących formę i treść jego dzieła.
Na czym to polega?
W dużym skrócie na zapewnieniu twórcy wyłączności decydowania o postaci, w jakiej jego dzieło, rezultat jego twórczej działalności, ma się ukazać i trwać. Ukazać, a więc być rozpowszechniane, czy też w jakikolwiek sposób zakomunikowane szeroko rozumianej publiczności. Prawo to jest związane z interesem, jaki ma dany kreator w tym, ażeby móc samodzielnie decydować o wrażeniu, jakie jego dzieło wywrze na odbiorcach i w konsekwencji o opinii o nim samym, jaką wyrobi sobie publiczność na podstawie tego dzieła. Trwać, a więc prawo to wiąże się również z chęcią twórcy do „przeżywania” swego dzieła w nienaruszonej postaci przez długie lata.
A więc wiemy, że utwór powinien zaistnieć i trwać w postaci (formie) jaką nada mu, przez nikogo nie przymuszany, jego autor. To oznacza, że inne osoby, np. właściciel nośnika, na jakim utwór utrwalono, nie może w tą formę ingerować. Czy jednak dotyczy to całości utworu, czy tylko jego twórczych elementów (a pamiętamy, że to te elementy są chronione)?
W przypadku prawa do integralności utworu zasadne wydaje mi się twierdzenie, że ochrona nie powinna ograniczać się jedynie do elementów twórczych dzieła. Zmiany dokonane w zakresie elementów nietwórczych mogą bowiem powodować zmianę w postrzeganiu dzieła jako całości przez odbiorców. To znów może skutkować naruszeniem chronionej więzi twórcy z utworem. Odmiennie w tej kwestii wypowiada się orzecznictwo, które stoi na stanowisku, iż ochrona prawno-autorska ogranicza się tylko do elementów twórczych utworu. Osobiście nie zgadzam się z takim stanowiskiem i uważam, że skoro chroniona jest więź twórcy z jego dziełem, zabronione powinny być wszelkie działania, które tą więź naruszają.
OK. Wiemy już, że nikt nie powinien zmieniać np. treści mojego wiersza, czy też kolorów mojego obrazka. A czy ja mógłbym to zrobić??? Czy sam twórca może dokonywać zmian w swoim dziele? Jak się okazuje możliwość wprowadzania zmian przez samego twórcę już po ukończeniu utworu nie jest wcale oczywista.
W ustawodawstwie niektórych państw taka możliwość uważana jest za aspekt pozytywny tego uprawnienia. Warto przytoczyć ciekawe stanowisko, że skoro autor może żądać zwrotu swojego dzieła (uprawnienie takie przewiduje m.in. ustawodawstwo hiszpańskie i holenderskie), to a maiori ad minus musi mu przysługiwać bliżej idące uprawnienie, np. do modyfikacji dzieła, do wprowadzenia do niego zmian (np. w przypadku zmiany przekonań twórcy). Odmienny pomysł poparcie znalazł we Francji oraz w Stanach Zjednoczonych, gdzie uznano, iż twórca nie ma prawa do modyfikacji swojego utworu po jego rozpowszechnieniu.
Wydaje się, że nie można całkowicie pozbawiać twórcy możliwości wprowadzania zmian do swojego utworu, z drugiej strony nie można przyznać mu jednak prawa do modyfikowania go w każdym czasie i w nieograniczonym zakresie.
Z jednej strony bowiem, skoro przy twórcy zawsze pozostaje uprawnienie do udzielenia zgody na wprowadzanie zmian, nielogiczne byłoby, gdyby sam tych zmian nie mógł w żadnym wypadku dokonywać. Prawda?
Z drugiej jednak strony, przyznanie twórcy prawa do wprowadzania do stworzonego przez siebie utworu zmian np. w sytuacji, gdy dany nośnik utworu jest już własnością osoby trzeciej, wydaje się zbyt daleko idącym uprawnieniem.
W Polsce kwestia wprowadzania zmian przez twórcę do utworu jest problematyczna, bowiem nie została w tym zakresie uregulowana przez ustawodawcę. Pojawia się zatem potrzeba określenia okoliczności, które pozwoliłyby uniknąć potencjalnych konfliktów na linii twórca – właściciel nośnika utworu.
Rozsądne wydaje się przyjęcie, że dopóki twórca jest właścicielem nośnika, dopóki przysługują mu wszelkie autorskie prawa majątkowe, dopóki utwór nie został rozpowszechniony – dopóty korzysta z nieograniczonej swobody decydowania o postaci dzieła i może dokonywać zmian, jakich chce.
Sytuacja zmienia się w przypadku rozporządzenia utworem przez twórcę, czy to w postaci przeniesienia własności egzemplarza utworu, czy w postaci zbycia autorskich praw majątkowych, jednak przed jego rozpowszechnieniem. W tym momencie domniemywać można, iż twórca uznał dzieło za ukończone. Przed rozpowszechnieniem utworu, zgodnie z art. 60 pr. aut., twórcy przysługuje prawo do nadzoru autorskiego. Również na tym etapie twórca mógłby dokonać zmian, jednak już w ograniczonym zakresie.
Natomiast po rozpowszechnieniu utworu, uprawnienie twórcy do wprowadzania zmian z własnej inicjatywy wyczerpuje się. Nie oznacza to oczywiście, iż twórca nie będzie mógł wprowadzić zmian w żadnym wypadku, będą one bowiem możliwe, jeśli zgodzi się na nie właściciel egzemplarza utworu, bądź uprawniony z tytułu autorskich praw majątkowych. Przy twórcy zawsze pozostaje również uprawnienie do wyrażania zgody, bądź sprzeciwiania się zmianom. Sam równiez może stworzyć opracowanie swojego utworu.
Warto przypomnieć, że zgodnie z art. 49 ust. 2 pr. aut. następca prawny, choćby nabył całość autorskich praw majątkowych, nie może, bez zgody twórcy, czynić zmian w utworze, chyba, że są one spowodowane oczywistą koniecznością, a twórca nie miałby słusznej podstawy im się sprzeciwić. Ustawodawca przewidział zatem wyjątkową możliwość dokonywania modyfikacji utworu, charakteryzujących się cechami oczywistej konieczności lub braku podstaw do sprzeciwieniu się im twórcy. Przesłanki te kształtują się odmiennie dla różnych rodzajów utworów, dlatego nie jest możliwe generalne omówienie tych, wprowadzonych ustawą, wymogów.
W następnym wpisie zajme się postaciami i konsekwencjami naruszenia prawa do integralności.
Wątpliwej wartości jest stwierdzenie: [Autor]” Sam również może stworzyć opracowanie swojego utworu.”
W myśl art. 2 ustawy o prawie autorskim (…): ” Opracowanie cudzego utworu jest przedmiotem prawa autorskiego” i w pkt. 2 „Rozpowszechnianie i korzystanie z opracowania zależy od zezwolenia twórcy utworu pierwotnego (…)”.
Z powyższego wynika, że pojęcie „opracowanie” zawsze jest dokonane przez osoby trzecie i im przysługują prawa autorskie do opracowania.
Jeśli twórca utworu pierwotnego wykona kolejną „ciut” odmiennie ustaloną postać utworu w stosunku do wcześniejszego – to jest to w rozumieniu ustawy kolejny utwór, a nie opracowanie, gdyż sam sobie twórca nie będzie udzielał zezwolenia.
Witaj,
To zdanie to (jak się okazuje zawsze niebezpieczny) skrót myślowy. Chodziło bardziej o tłumaczenia, adaptacje itp. i wskazanie, że sam twórca będzie mógł takimi rozporządzać, bo sam sobie zgody wydawać nie musi. Czyli twórca książki może sam dokonać tłumaczenia.
Niemniej ciekawa uwaga. Czyli jak dokonam tłumaczenia własnego utworu, to nie będę miał do czynienia z utworem zależnym (opracowaniem)? Przedmiotowo wszystko się chyba zgadza, bo jakby nie było powstanie utwór niesamoistny, oparty na oryginale (oryginalnej wersji językowej). Podmiotowo rzeczywiscie niebardzo, bo brak tu „cudzego” utworu. Hmmm…
To oczywiscie tylko rozważania teoretyczne, ale nie jestem przekonany, czy takie tłumaczenie własnego utworu przestaje byc opracowaniem tylko dlatego, że opracowania nie dokonała osoba inna niż twórca utworu pierwotnego.
Dzień dobry, jak w kontekście nienaruszalności utworu należy rozumieć powszechne zjawisko tworzenia coverów? Covery zazwyczaj nie są jedynie działalnością odtwórczą, dochodzą zmiany w tekście czy też melodii(whiskey in the jar cov. Metallica), słynna jest sprawa utworu The Verve- bitter sweet symphony, który okazał się być coverem mimo gigantycznych różnic między nim a oryginałem, jak wyznaczyć granice między utworem inspirowanym a coverem? Czy zespół muzyczny każdorazowo inspirując się cudzą twórczością musi uzyskać zgodę na piśmie od artysty bądź jego zstępnych na opracowanie materiału źródłowego według swojego gustu? Pozdrawiam
A kto, jak i na jakiej podstawie miałby oceniać co było inspiracją danego dzieła?? Przecież o wpływach i inspiracjach muzycznych czy filmowych mówi się w kontekście każdego znanego artysty. Muzycy inspirują się muzyką na przestrzeni dekad. Gdyby ktoś chciał dochodzi kto naruszał integralność lub inspirował się czyim utworem to trzeba by sądzić wszystkich muzyków i wytwórnie filmowe, animowane i muzyczne. Te przepisy są jak bubel do wyciągania pieniędzy.
„Jednym z autorskich praw osobistych, chroniących NIEOGRANICZONĄ W CZASIE i NIEPODLEGAJĄCĄ ZRZECZENIU się lub ZBYCIU więź twórcy z utworem, jest prawo do nienaruszalności treści i formy utworu […]”
Czy dobrze rozumiem, że w takim wypadku w PL nie mają racji bytu licencje jak np GNU GPL, które przekazują prawo do dokonywania zmian w przedmiotowym utworze?
Tzn czy zgodnie z polskim prawem autor, mimo że wcześniej przekazał prawa do modyfikowania utworu, może następnie wycofać to zezwolenie?