Przyszło nam żyć w takich czasach, gdzie znaczna część naszej aktywności przeniosła się do cyberprzestrzeni. W cyberświecie ludzie komunikują się ze znajomymi, robią zakupy, zawierają umowy, prowadzą biznes, świadczą pracę i… popełniają przestępstwa. Śladów tych aktywności – dowodów elektronicznych – należy zatem szukać własnie tam. Ale jak? I czy takie dowody nadają się do spraw sądowych?
Cyberrzeczywistość otacza nas z każdej strony. Chodzi zarówno o sferę prywatną, jak i zawodową życia każdego z nas. Trudno dziwić się zatem, że również aktywność ludzi, którzy zdecydowali się na życie wykraczające nieco lub nieco bardziej poza granice prawa, również kwitnie właśnie w cyberświecie. Obecnie praktycznie każde przestępstwo, czy nadużycie może zostawić elektroniczny ślad. Coraz więcej dokumentów istnieje w formie elektronicznej. Mówi się, że już ponad 90% informacji przybiera postać elektroniczną, równolegle do tradycyjnej postaci papierowej.
Dalibyście dziś radę prowadzić biznes bez internetu i smartfona? 🙂
Powyższe oznacza, że w większości spraw sądowych, z którymi mamy dziś do czynienia, zarówno cywilnych, jak i karnych, przewijają sie wątki i okoliczności, które miały miejsce własnie w cyberświecie. Pojawia się zatem problem z udowodnieniem tych okoliczności. W jaki sposób to zrobić?
Problematyką tą zajmuje się INFORMATYKA ŚLEDCZA (Computer Forensics), która polega na poszukiwaniu i analizie danych zapisanych na różnego rodzaju nośnikach cyfrowych. Specjaliście zajmujący się informatyką śledczą mają na celu identyfikacje, gromadzenie, zabezpieczenie, analizę i prezentację dowodów elektronicznych pochodzących z systemów informatycznych, w sposób naukowy, za pomocą sprawdzonych metod i w celu rekonstrukcji zdarzeń występujących w tych systemach, do celów postępowania przed sądem.
Na czym dokładnie polega informatyka śledcza? Czy polskie przepisy dopuszczają wykorzystanie elektronicznego materiału dowodowego? Jakie są jego specyficzne cechy?
O tych i wielu innych kwestiach w następnych wpisach 🙂
Jakby nie patrzeć NSA już od dawna stosuje informatykę śledczą. Problem pojawia się natury moralnej, czy takie śledzenie użytkownika nie łamie praw człowieka.
NSA (o ile chodzi o Agencje Bezpieczeństwa Narodowego zza oceanu) rzeczywiście śledzi aktywność użytkowników internetu – jeśli wierzyć Edwardowi S. 🙂 I rzeczywiście kwestie łamania prawa do prywatności są tu na rzeczy. To jednak nie jest informatyka śledcza, a szeroko zakrojony monitoring sieci.
Ja piszę tutaj o informatyce śledczej, jako nauce (dziedzinie kryminalistyki), która zajmuje się szukaniem, zabezpieczaniem i analizą elektronicznego materiału dowodowego na potrzeby postępowań sądowych – inna beczka. 🙂