Bitcoin, ethereum, litecoin, dash, monero, ripple, zcash… Kryptowaluty oparte na technologii blockchain z impetem wkroczyły na salony. BTC powstały zaledwie w 2009 r., jednak szybko zyskały globalną popularność, lansowane jako uczciwa, przejrzysta, oparta na mocy obliczeniowej, matematyce, kryptografii i sieci rozproszonej alternatywa dla systemu bankowego. Alternatywne systemy kryptowalut stale rozwijają się obok tradycyjnego systemu opartego na pieniądzu, stanowiącym ekwiwalent złota. Przedstawiciele świata finansjery, tacy jak Warren Buffett, Nouriel Roubini, czy też Augustin Carstens, krytykują i ostrzegają, uważając kryptowaluty za niebezpieczną bańkę finansową, jednak te, pozostając poza regulacją prawną, każdego dnia zyskują rzesze nowych zwolenników, niezrażonych skokami notowań. Właśnie, skoro te cyberwaluty nie zostały objęte regulacją prawną, to czy można je np. ukraść? Jakie zagrożenia czyhają na właścicieli kryptowalut i jakiej ewentualnej reakcji państwa można się spodziewać, gdyby te zagrożenia się ziściły?

Skoncentrujmy się na najpopularniejszej obecnie kryptowalucie, a więc bitcoinach i polskim porządku prawnym. Własność BTC sprowadza się w zasadzie do posiadania prywatnego klucza, który znany tylko osobie właściciela pozwala na nabywanie i rozporządzanie bitcoinami. Z tego też względu podstawowe znaczenie ma zabezpieczenie tego poufnego klucza przed jego ujawnieniem. Zagrożenie polega bowiem na tym, że inna osoba niż właściciel BTC pozna ten prywatny klucz i wbrew woli/wiedzy właściciela dokona transferu bitcoinów do innego portfela.

Czy w takiej sytuacji właściciel pozbawiony swoich bitcoinów może liczyć na pomoc organów ścigania? Intuicyjnie wydaje się, że zubożały zwolennik kryptowalut powinien złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa kradzieży. Czy słusznie?

Zgodnie z art. 278 § 1 kodeksu karnego kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Przepis ten znajdzie zastosowanie również w przypadku uzyskania cudzego programu komputerowego (§ 2), jak i kradzieży energii lub karty uprawniającej do podjęcia pieniędzy z automatu bankowego (§ 5). Rzeczy ruchome to zgodnie z prawem cywilnym, do którego należy się odwołać, przedmioty materialne. Na gruncie prawa karnego pojęcie to zostało nieco doprecyzowane. Zgodnie bowiem z art. 115 § 9 kodeksu karnego rzeczą ruchomą lub przedmiotem jest także polski albo obcy pieniądz lub inny środek płatniczy, środek pieniężny zapisany na rachunku oraz dokument uprawniający do otrzymania sumy pieniężnej albo zawierający obowiązek wypłaty kapitału, odsetek, udziału w zyskach, albo stwierdzenie uczestnictwa w spółce. Celowo użyłem słowa „doprecyzowano”, a nie „rozszerzono”, bowiem wymienione w przywołanym przepisie pieniądze, środki płatnicze, dokumenty itd. to również rzeczy, przedmioty materialne.

Bitcoin z całą pewnością rzeczą nie jest, nie ma bowiem postaci materialnej, co z resztą postrzegane jest przez zwolenników kryptowalut za ich zaletę. Nie za bardzo można taką kryptowalutę zakwalifikować jako program komputerowy, ani środek płatniczy. Jakkolwiek bowiem bitcoiny służą obecnie również do płacenia, nawet za bardzo powszechne dobra, takie jak jedzenie, książki, czy bilety lotnicze, to jednak w rozumieniu prawa dewizowego krajowymi środkami płatniczymi są waluta polska oraz papiery wartościowe i inne dokumenty, pełniące funkcję środka płatniczego, wystawione w walucie polskiej. Tych przesłanek BTC nie spełnia.

Co jednak ciekawe, bitcoiny identyfikuje się w ramach Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług oraz Polskiej Klasyfikacji Działalności. Obrót i wytwarzanie BTC uznaje się bowiem za „Pozostałe pośrednictwo pieniężne” (PKD 64.19.Z) i „Pozostałe pośrednictwo pieniężne, gdzie indziej niesklasyfikowane” (PKWiU 64.19.30.0). Jak wiemy ta cyfrowa waluta jest również identyfikowana przez fiskus i generowany przez nią dochód podlega opodatkowaniu. Również na gruncie prawa europejskiego bitcoiny uważa się raczej za pełniący funkcję środka płatniczego – warto przywołać wyrok Trybunału Sprawiedliwości z dnia 22 października 2015 r. w sprawie C‑264/14, w którym uznano, że transakcja wymiany walut tradycyjnych na wirtualną walutę bitcoin stanowi transakcję zwolnioną z podatku VAT.

Niemniej jednak mam poważne wątpliwości, czy na gruncie polskiego kodeksu karnego „kradzież” bitcoinów zostanie przez organy ścigania zakwalifikowana jako kradzież w rozumieniu art. 278 k.k. Najpewniej Policja odmówi przyjęcia zawiadomienia albo umorzy postępowanie z uwagi na brak spełnienia znamion czynu zabronionego przez zachowanie sprawcy.

Jednak czyn omawiany wyżej może zostać uznany za inny rodzaj przestępstwa. Mianowicie, bezprawne pozyskanie dostępu do portfela posiadacza BTC, jego adresu i klucza prywatnego, wiązać się będzie z przełamaniem lub ominięciem zabezpieczeń, zatem najpewniej oznaczać będzie realizację znamion czynu zabronionego z art. 267 § 1 kodeksu karnego regulującego przestępstwo tzw. hackingu. Co jednak ciekawe, karalne w tym przypadku będzie samo uzyskanie dostępu do portfela, jeśli nastąpiło po przełamaniu lub ominięciu zabezpieczeń, a nie sam fakt „kradzieży” BTC.

Tak postawionej sprawy organy ścigania nie powinny zignorować, ale co dalej? Specyfika funkcjonowania BTC i całej technologii blockchain sprawia, że identyfikacja miejsca docelowego, gdzie przetransferowano bitcoiny wbrew woli ich pierwotnego właściciela nie powinno nastarczać trudności. Sprawny informatyk śledczy będzie w stanie ustalić te informacje. Tutaj jednak można uderzyć w ścianę, bowiem problemem będzie identyfikacja sprawcy, którym tylko prawdopodobnie jest posiadacz „zasilonego” portfela, co jednak gorsze, sieć nie zna granic, jurysdykcja polskich organów ścigania granice jednak zna i powinna się ich trzymać. Współpraca międzynarodowa w ściganiu cyberprzestępców pozostawia natomiast wiele do życzenia.

Powyższe skłania do uznania, że właściciele bitcoinów nie są na gruncie polskich regulacji prawnych objęci ochroną analogiczną do posiadaczy tradycyjnych pieniędzy, natomiast organy ścigania mimo szczerych chęci, mogą natrafić na przeszkody nie do przeskoczenia uniemożliwiające skuteczne ustalenie sprawcy i doprowadzenie go przed oblicze sprawiedliwości.  

 

– artykuł pojawił się również w Magazynie Informatyki Śledczej i Bezpieczeństwa IT dostępnym TUTAJ