W piątek miałem okazję wystąpić na konferencji Security Case Study, gdzie w ramach ścieżki URDI opowiedziałem o tym, w jaki sposób sztuczna inteligencja wykorzystywana jest obecnie, w tym przez wymiar sprawiedliwości i informatykę śledczą, jak i o tym z jakimi problemami natury prawnej będziemy musieli się niebawem musimy się zmierzyć. Czy SI zastąpi informatyków śledczych tak jak ma zastąpić prawników?

W pierwszej kolejności musimy ustalić, co należy rozumieć pod pojęciem sztucznej inteligencji. Jak każdy prawnik nie mogę powstrzymać się od definiowania wszystkiego, co można zdefiniować ;] Wikipedia wskazuje, że

Sztuczna inteligencja (SI, ang. artificial intelligence, AI) – dziedzina wiedzy obejmująca logikę rozmytą, obliczenia ewolucyjne, sieci neuronowe, sztuczne życie i robotykę. Sztuczna inteligencja to również dział informatyki zajmujący się inteligencją – tworzeniem modeli zachowań inteligentnych oraz programów komputerowych symulujących te zachowania.

Silna sztuczna inteligencja (ang. Strong AI) – założenie, że pewne formy sztucznej inteligencji mogą posiadać wszystkie atrybuty dostępne umysłowi ludzkiemu.

Wypracowano wiele testów służących do badania, czy dany program komputerowy uznać można za sztuczną inteligencję. Najbardziej znany jest test Turinga, polegający na naśladowaniu człowieka podczas rozmowy. W uproszczeniu, jeśli człowiek nie jest w stanie ocenić, czy rozmawia z drugim człowiekiem, czy też z maszyną, uznaje się, że test został przez SI zdany. Wydaje się, że test Turinga zaliczyło już kilka maszyn – w 2014 program komputerowy „Eugene Goostman” przekonał 33% sędziów podczas badania w siedzibie Towarzystwa Królewskiego w Londynie, że jest 13-letnim chłopcem o takim imieniu i nazwisku, natomiast całkiem niedawno świat obiegła informacja, że sztuczna inteligencja stworzona przez Google bez problemu umówiła się na wizytę u fryzjera.

Z innych ciekawych testów warto wspomnieć o:

  • the coffee testzaproponowany przez Steve Wozniaka, polegający na tym, że sztuczna inteligencja powinna poradzić sobie z przygotowaniem filiżanki kawy znajdując się w nowym miejscu;
  • the robot college student test – zaproponowany przez Bena Goertzela, zakładający, że sztuczna inteligencja powinna poradzić sobie na studiach wyższych – uczęszczać na zajęcia, uczyć się, zdać egzaminy – ja dodałbym do tego, że sztuczna inteligencja równa ludzkiej powinna jeszcze móc przetrwać na akademikach ;]
  • the employment test – zaproponowany przez Nilsa Nilssona, polegający na ustaleniu zdolności SI do świadczenia pracy równej pracy ludzkiej (naukowiec zaproponował listę profesji, w których maszyna powinna sobie poradzić, aby uznać ją za sztuczną inteligencję);
  • the flat pack furniture test – maszyna przejdzie ten test, jeśli poradzi sobie ze złożeniem mebla dostarczonego w częściach – chociaż umówmy się, wielu ludzi nie zda takiego testu, nawet dysponując instrukcją obsługi ;]

Idea maszyny imitującej ludzkie myślenie nie jest oczywiście niczym nowym. Zanim na dobre zabrali się za ten temat naukowcy, inteligentne maszyny, czy tez roboty, pojawiały się w literaturze s-f. Warto wspomnieć o „I, robot” Isaaca Asimova, w której autor zaproponował tzw. „trzy prawa robotyki”:

  1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
  2. Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
  3. Robot musi chronić samego siebie, o ile tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.

bowiem zasady te stanowią obecnie często punkt wyjścia przy rozważaniach na temat regulacji prawnych dotyczących sztucznej inteligencji.

Pamiętajmy również, że sztuczna inteligencja w założeniu ma myśleć jak człowiek, a niekoniecznie przy tym wyglądać tak samo.

Znów nawiązując do twórczości s-f jako przykład pierwszego podejścia można wskazać komputer HOLMES IV (Mike) z powieści „The Moon Is a Harsh Mistress” autorstwa Roberta Heinleina, czy też komputer pokładowy HAL z Odysei Kosmicznej Stanleya Kubricka/Arthura Clarke’a*, natomiast jako przykład drugiego możemy wskazać Terminatora typ T-101 serii 800 z wiadomego filmy Jamesa Camerona (jeśli chcemy straszyć sztuczną inteligencją), replikantów z „Blade Runner’a” Ridleya Scotta / „Do Androids Dream of Electric Sheep?” Philipa Dicka* (jeśli chcemy zamieszać – bo czy Deckard nie był w rzeczywistości replikantem? :)) albo robota Andrew z „Bicentennial Man” Chrisa Columbusa / „The Positronic Man autorstwa Isaaca Asimova i Roberta Silverberga* czy też R2D2 i C-3P0 z „Gwiezdnych wojen” Georga Lucasa (jeśli chcemy wskazać, jakie myślące roboty mogą być przydatne i dobre).

*skreślić wedle uznania 🙂

CDN.