Jakie zastosowanie obecnie znajdujemy dla sztucznej inteligencji i z jakimi problemami prawnymi musimy się w związku z tym zmierzyć? Czy AI jest w ogóle dostrzegane przez prawo? Kontynuuję relację z konferencji Security Case Study, która w dniach 13-14 września odbyła się w Warszawie (1) (2).

Zacznijmy jednak od pytania, czy prawo w ogóle dostrzega sztuczną inteligencję? Poznajcie Zosię (Sophia).

Zosia to robot obdarzony sztuczną inteligencją stworzony przez Hanson Robotics. Co jednak ciekawsze, Zosia to obywatelka Arabii Saudyjskiej. Na szczycie Future Investment Summit dnia 25 października 2017 r. w Rijad Zosi nadano obywatelstwo tego właśnie kraju. Saudyjczycy mają zatem króla, mnóstwo ropy i pierwszego na świecie obywatela, któremu „do szczęścia nie potrzeba, ani igrzysk, ani chleba”. Jak szczegółowo rozwiązano kwestie bycia obywatelem przez nie-człowieka, niestety nie wiem. Aczkolwiek zachęcam do obejrzenia wywiadów z Zosią.

Niemniej jednak temat nie jest obcy na naszym podwórku. W czerwcu 2016 roku Parlament Europejski wystosował do Komisji Europejskiej rekomendacje, w której wprost stwierdza, że Unia Europejska powinna rozpocząć pracę nad nadaniem osobowości prawnej robotom. 16 lutego 2017 Parlament Europejski przyjął rezolucję zawierającą zalecenia dla Komisji w sprawie przepisów prawa cywilnego dotyczących robotyki, która w dużej mierze skupia się na kwestii odpowiedzialności. Jak sprawa potoczy się dalej – pożyjemy, zobaczymy. Pomysłów na ugryzienie tematu jest co najmniej kilka.

Osobiście uważam za interesujące te odwołujące się do etyki dotyczącej robotów obdarzonych sztuczną inteligencją, tak na poziomie zasad, jakie roboty powinny przestrzegać (tu warto wspomnieć o koncepcjach Isaaca Asimova i jego praw robotyki), jak i praw, jakie im nadamy – coś na kształt praw przyznanym zwierzętom.

 

Oczywiście kwestia odpowiedzialności za działania AI wysuwa się na pierwszy plan i to sprawa, która powinna zostać uregulowana w pierwszej kolejności. No bo kto odpowiada? Maszyna? Jej twórca? Jej właściciel? 

Kwestia ta stała się niezwykle aktualna z uwagi na samochody autonomiczne i pierwsze wypadki z ich udziałem, w którym ucierpieli ludzie – pasażerowie, pasażerowie innych pojazdów, przechodnie. Znów – kto odpowiada?

Wielka Brytania podjęła próbę uregulowania tej kwestii. Pomysł Brytyjczyków jest taki, że dopuszczenie do ruchu samochodów autonomicznych, gdzie udział kierowcy w prowadzeniu będzie zbędny, wiąże się z koniecznością ustanowienia powszechnego obowiązku ubezpieczeniowego, gdzie ubezpieczenie będzie obsługiwane przez jedno towarzystwo , które będzie wypłacać odszkodowania osobom poszkodowanym w wypadkach z udziałem samochodów autonomicznych. Dopiero po zadbaniu o interes poszkodowanych takie towarzystwo ubezpieczeniowe będzie prowadziło postępowanie wyjaśniające, które w zależności od wyników może zakończyć się wystosowaniem roszczeń względem producenta samochodu (jeśli pojazd był wadliwy), bądź jego właściciela (jeśli np. zaniechał przeglądów, albo coś sam przerobił w samochodzie).

Jak natomiast sprawa wygląda jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości? O tym w następnym wpisie.