Po burzy związanej z ACTA, która przetoczyła się na początku roku przez większość państw europejskich, wszyscy zastanawiają się, czy antypiracki traktat wejdzie w życie. Zwolennicy liczą na to, że państwa, które 26 stycznia br. wstrzymały się z podpisaniem ATCA zrobią to w nabliższym czasie, natomiast sygnatariusze ratyfikują traktat. Przeciwnicy życzyliby sobie czegoś wręcz przeciwnego, najlepiej żeby ACTA wrzucić do niszczarki i żeby nigdy nie zaistniało. Który scenariusz jest bardziej prawdopodobny?

Po intesnywnych staraniach (naciskach?) podmiotów zainteresowanych ACTA dążących do szybkiego podpisania tej umowy i doprowadzenia do jej obowiązywania, po 1 października roku ubiegłego oraz 26 stycznia obecnego, proces ten nieco zwolnił tempa. Przeciwnicy ACTA wszelkimi sposobami starają się ten proces zahamować i wydaje się, że osiągają pewne efekty.

Po fali protestów na początku lutego br. Polska postanowiła wstrzymać proces ratyfikacji. Podobnie postanowiły Czechy i Bułgaria.

Niemcy najpierw zapowiedziały wstrzymanie się z podpisaniem ACTA, następnie jednak pojawiły się głosy za przystąpieniem Niemiec do umowy (sytuacja niejasna).

Holanderski parlament, kraju, który jako jedno z pięciu państw UE 26 stycznia nie podpisał w Tokio umowy ACTA, przyjął rezolucję wzywającą rząd do wstrzymania się z przystąpieniem do tej umowy, dopóki nie zostaną wyjaśnione wszelkie wątpliwości zgłaszanych przez jej przeciwników.

Niedawno ACTA doczekała się krytyki ze strony Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

Dziś natomiast Premier Donald Tusk zaproponował przywódcom partii należących do frakcji EPL w Parlamencie Europejskim odrzucenie ACTA. Wyjaśniając takie działania Premier przyznał, że jego stanowisko w sprawie ACTA uległo zmianie.

Czy ACTA w obecnym kształcie zacznie obowiązywać? Dziś bardziej prawdopodobne wydaje się, że nie, aczkolwiek w życiu nic nie jest pewne (może poza podatkami – w tym miejscu pozdrawiam przedstawicieli Zespołu Podatkowego Kancelarii).