Prawa autorskie intuicyjnie kojarzone są z dziełami sztuki, a tym samym ze sztuką jako taką, niezależnie od dziedziny. Rzeźby, obrazy, muzyka, filmy i inne rezultaty ludzkiej działalności uznawanej za sztukę bezpośrednio wiązane są z prawami autorskimi. Według profesora Władysława Tatarkiewicza sztuka to świadoma czynność, która odtwarza rzeczywistość, kształtuje formy, bądź wyraża przeżycia, a zarazem jej wytwór – dzieło sztuki – jest zdolny zachwycać, wzruszać lub wstrząsać. Co podlega zatem ochronie prawno-autorskiej – sztuka rozumiana jako czynność, czy też jej wytwór – dzieło sztuki? Czy każde dzieło sztuki będzie chronione?

Rozważania zacząć należy właśnie od rzeczy podstawowej, a więc od odpowiedzi na pytanie, czym jest utwór w rozumieniu prawa autorskiego? Temat został już poruszony na IP blogu. Zatem tylko w ramach przypomnienia, po pierwsze, utwór stanowi rezultat działalności człowieka, po drugie, musi odznaczać się twórczością i indywidualnym charakterem, po trzecie natomiast, utwór musi zostać ustalony.

Słowo „rezultat” mówi nam, że prawo autorskie chroni jedynie wytwór, a nie samą czynność tworzenia. Już w tym miejscu odpada nam ochrona sztuki w pierwszym rozumieniu wskazanym na początku. 

Indywidualność utworu wywodzi się z przekonania, że każdy człowiek jest inny, że w utworze istnieją właściwości związane z niepowtarzalną osobowością jego twórcy. W dużym skrócie i uproszczeniu chodzi o to, że utwór pochodzi od konkretnej zindywidualizowanej osoby i mało prawdopodobne jest, aby dokładnie takie dzieło zostało przez kogoś innego stworzone już wcześniej oraz, że stworzyłaby je inna osoba w przyszłości. Twórczość utworu oznacza, iż dany rezultat działalności charakteryzuje się nowością, stanowi nieznany dotąd wytwór intelektu, swoiste kreacyjne novum. Ustalenie oznacza natomiast, iż utwór musi zostać zakomunikowany przez twórcę innym osobom (publiczności). Musi zaistnieć w ich świadomości.

Teoretycznie, w każdym przypadku należy zbadać, czy dany wytwór intelektu spełnia wyżej opisane przesłanki. Jednak analizując literaturę przedmiotu, orzecznictwo polskich oraz zagranicznych sądów często zadaję sobie pytanie odwrotne – co tak naprawdę nie będzie utworem. Obecnie bowiem uznaje się, że wystarczy minimalny poziom twórczy, aby dany wytwór intelektu uznać za utwór i objąć prawnoautorską ochroną, co często prowadzi do dziwnych rezultatów (żeby nie powiedzieć absurdu).

Za utwory uznaje się bowiem często banalne ciągi słów, np. w instrukcjach, a prawnoautorskiej ochrony odmawia się uznanym dziełom sztuki. Z jednej strony utworami będą rysunki namalowane przez dzieci, a nie będą nimi niektóre „arcydzieła” malarstwa współczesnego, wyceniane na wielkie pieniądze.

Weźmy przykład właśnie z dziedziny sztuk plastycznych.

W 1953 r. Robert Rauschenberg zakupił rysunek znajomego artysty Willema de Kooninga i wymazał go gumką. Powstało dzieło zatytułowane „Erased de Kooning Drawing” (wymazany rysunek de Kooninga), które powszechnie uznaje się za wybitne, przedstawiające oprawiony, pusty arkusz papieru. Dzieło to wywołało burzliwą dyskusję na temat sztuki i twórczości. Czy można uznać za twórcze działanie Rauschenberga, być może, jednak samego rezultatu tego działania za utwór uznać już raczej nie można. W konsekwencji stwierdzić należy, że nie mogło być mowy o naruszeniu praw autorskich, kiedy w 2005 r. Mike Bildo „skopiował” pracę Rauschenberga i zatytułował ją „Not Robert Rauschenberg: Erased de Kooning Drawing”.

Erased-de-Kooning

Robert Rauschenberg

Jeśli chodzi o inne dziedziny sztuki, trudno byłoby, moim zdaniem, objąć ochroną prawnoautorską prace Marcela Duchampa i innych przedstawicieli Ready-made. Duchamp wybierał istniejące przedmioty, podpisywał swoim nazwiskiem, nadawał im tytuł i przedstawiał jako dzieła sztuki. Poza zatytułowaniem i podpisem najczęściej nie ingerował w sam przedmiot. W ten sposób świat sztuki poznał „Suszarkę do butelek”, czy „Fontannę”, dzieła cenione na całym świecie.

Duchamp

Marcel Duchamp

Znajdziemy również tego typu przykłady w muzyce. Kompozytor John Cage jest autorem dzieła z 1952 r. zatytułowanego „4 minuty i 33 sekundy”. Dzieło polega na tym, że przez ten właśnie czas trwa cisza i nie zostaje zagrany żaden dźwięk. Na pięciolinii autor zamieścił jedynie pauzy, pierwotnie w wykonaniu na fortepian, jednak można go wykonać na dowolnym instrumencie. Do dziś wykonują go nawet orkiestry symfoniczne, gdzie po odpowiednim dostrojeniu instrumentów następuje cztery i pół minuty ciszy, zakłócane jedynie przewracaniem partytur przez muzyków.

John Cage

John Cage

 

Nie musimy jednak cofać się tak daleko w przeszłość i przywoływać Rauchenberga, Duchampa, czy Cage’a. Dziś nikogo nie dziwi, kiedy za dzieła sztuki uznaje się obrazy przedstawiające jedynie mniej lub bardziej skomplikowane figury geometryczne. Osobiście zupełnie nie zdziwiłem się, gdy w galerii zobaczyłem obraz przedstawiający biały krzyż na białym tle. Sztuka 🙂

Powyższe to jedynie przykłady prac, które powszechnie uznaje się za działa sztuki, a których zaliczenie do kategorii utworów w rozumieniu prawa autorskiego jest bardzo problematyczne. Trudno bowiem nawet wyobrazić sobie konsekwencje przyznania prawnoautorskiej ochrony ciszy trwającej cztery i pół minuty, czy też pustej kartce papieru. Chociaż w tym pierwszym przypadku doszło do sporu na tle prawa autorskiego zakończonego ugodą 😛

Wniosek nasuwa się jeden. Nie każde dzieło sztuki będzie chronione prawem autorskim. Pomiędzy pojęciami „utworu” oraz „sztuki” zachodzi stosunek krzyżowania. Niektóre działa sztuki nie będą korzystać z ochrony prawnoautorskiej, a niektóre utwory w żadnym wypadku nie zostaną uznane za dzieła sztuki.